Wednesday, July 26, 2017

Dwa i pół roku Małego Księcia!

Dwudziestego drugiego lipca nasz Mały Książę skończył dwa i pół roku. Takie pół-urodziny, hihi. :)

Zdecydowanie ściemniały mu włosy, chociaż jeszcze nie ma tak ciemnych jak my. Ściemniały mu też oczy, teraz są w sumie bursztynowe, z zielonymi środkami. Waży 15kg, wzrostu nie sprawdzałam (próbowałam, ale nie wyszło), ale ubranka nosi wciąż 92/98. Ostatnio byliśmy u fryzjera i pani fryzjerka obcięła go dużej krócej niż miała to zrobić, więc z niecierpliwością czekamy aż mu trochę włosy odrosną ;).

Jest bardzo szybki, biega jak rakieta. Wspina się trochę, ale najchętniej trzymając Mamusię (vide moi) za rękę. Woli biegać niż chodzić, niestety na ulicy jesteśmy jedną z tych rodzin, która kurczowo trzyma dziecko za rękę, bowiem wystarczy uchwyt poluzować, a on już biegnie przed siebie. Kocha biegać. Ale wie też, na szczęście, że przed ulicą, na żółtym chodniku, należy się zatrzymać ("yellow road - stop"), oraz co oznaczają światła: "red is stop and green is go!".

Ma też sporo różnych ulubionych rzeczy i są to bardzo wyraźne preferencje. Uwielbia piosenkę Bicycle Race (Queen) i często ją sobie podśpiewuje. Kocha... parmezan. Do tego stopnia, że potrafi wpaść w histerię, jeśli go nie dostanie ;). Uwielbia PJ Masks i Puffin Rock, ale ostatnio zainteresował się też bardziej Tygryskiem Danielem (Daniel The Tiger). Ma fenomenalną pamięć, co mnie ciągle zaskakuje.

Mówi głównie po angielsku, ale też do Babci zaczyna mówić po polsku, więc jest nieźle. A żeby było jeszcze było śmieszniej to w to wszystko wplątuje też poszczególne słowa po francusku, czyli np. zamiast powiedzieć "to jest tata", albo "this is daddy" to on mówi: "c'est tata" (czytaj: se tata"). Mówi bardzo dużo, budzi się rano i opowiada mi co mu się śniło :). Aczkolwiek, jeśli nie zna/nie pamięta/nie chce mu się powiedzieć jakiegoś słowa to wciąż opisuje wszystko kolorami i kształtami. Niektóre słowa są kompletnie wymyślone przez niego i nie wiem skąd mu się wzięły, jak np. kolor biały to "kuci" tudzież "kote". Pojęcia nie mam dlaczego. Nie mówi jeszcze głoski L, wiec kiedy mówi o sobie to mówi Joki (zamiast Loki, bo tak ma na imię). Gorzej kiedy mówi (po angielsku) coś o zegarku... (hihihi) i zamiast "clock" mówi "cock", hihi.

O sobie też mówi, że jest duży - "I'm biiiig!!!!", ale czasami się przejęzycza i wtedy wychodzi mu: "I'm GEEK" :D. Kiedy chce zrobić coś sam to woła do nas: "me, me, me, me!", ale zauważyłam ostatnio, że do Babci woła "ja, ja, ja!".

Tworzy zdania, w pierwszym odruchu napisałam, że krótkie, ale tak naprawdę to te zdania są coraz dłuższe, na przykład: "let's go a baba brum brum" (zamiast "do" lub angielskiego "to" mówi francuskie "a" ) ("chodźmy do samochodu babci"). "Let's go a wash ams" (chodźmy umyć ręce - to mówi po każdym posiłku i zawsze kiedy się ubrudzi :D ).

Z jedzeniem jest bardzo różnie. Odmawia jedzenia wszelakich zup i normalnie chyba zrobił mi ostatnio uprzejmość, bo zjadł pół talerza zupy kiedy pojechaliśmy do mojej Babci. Jego absolutnie ulubionym posiłkiem jest penne w sosie śmietanowo-serowym, oczywiście z parmezanem. W drugiej kolejności spaghetti z sosem pomidorowym. Uwielbia parówki sojowe, ale tylko śniadaniowe, classic mają dla niego za twardą skórkę i nie chce ich jeść. Na śniadanie je płatki czekoladowe z serkiem waniliowym, czasami dogryzie jeszcze kanapką (sukces: przestał wreszcie rozbierać kanapki na czynniki pierwsze). Lubi pizzę, zwłaszcza domową :). Uwielbia pomidory. Ostatnio zaczął lubić też żółtko jajka (coś, co wcześniej było dla niego kompletnie niejadalne). Do niedawna bardzo lubił wszelkie placki i naleśniki - ale ostatnio jakoś mniej. Frytkami nie pogardzi NIGDY. :) Ale najchętniej to by się żywił parmezanem. I moim mlekiem (bo wciąż jest też na piersi).

Świetnie gra w MEMO (gramy kartami ze zwierzątkami z IKEI), ale ma problem z układaniem puzzli - nie wiem dlaczego, ale jakoś nie widzi w nich sensu. Nie wiem czy nie zdaje sobie sprawy, że puzzle tworzą większy obrazek? Nie ma dla niego znaczenia czy puzzle w ogóle do siebie pasują, jak nie pasują to po prostu kładzie jeden na drugi. Za to rysuje fantastycznie (tzn "fantastycznie jak na dwulatka"). Uwielbia bawić się wodą. Uwielbia spędzać czas ze mną, najchętniej cały czas mnie w jakimś stopniu dotykając :). Scenariusze jego ostatnich zabaw są głównie na jedno kopyto - coś się dzieje jakiejś zabawce (np samochód wpada w dziurę) i ta zabawka głośno woła na pomoc inną (np. wóz strażacki - łołoł) "HELP HELP HELP red łołoł, help!". Wówczas ja (albo inny towarzysz zabawy) musi tej biednej zabawce pomóc. I tak wiele razy pod rząd ;).

Ach, zapomniałabym :D. Jeździ na tygryskowym rowerku biegowym ("go a orange bicycle!") i oczywiście zawsze w kasku ("orange bicycle hat"). Bardzo to lubi :). Chodzimy z nim na pobliskie boisko gdzie nie musimy go cały czas łapać i może się wyjeździć i wybiegać do woli :).

Ma też swój tablet (w sumie od dawna) i ma do niego dostęp kiedy chce. Ale to wcale nie znaczy, że siedzi non stop przed ekranem, bo głównie woli inne aktywności :). Dopiero kiedy jest zmęczony, znudzony, albo źle się czuje - to wybierze iPada. Częściej gra w coś niż ogląda kreskówki. Gry (dostosowane do jego wieku) rozgryza błyskawicznie i nawet jak dostanie kompletnie nową to już po minucie-dwóch wie dokładnie o co chodzi i co trzeba robić. Najczęściej gra w gry Sago Mini, ale jego ulubionymi aplikacjami są appki edukacyjne i muzyczne. Uwielbia grać na różnych instrumentach, zwłaszcza na pianinie (również realnym, bo od swojego Dziadka dostał na urodziny piękny i wielki keyboard Casio), uwielbia gry z alfabetem (Metamorphabet to jego ulubiona), z liczeniem (a właśnie, zna liczby do 10, a liczy (dodaje, odejmuje) póki co tylko do trzech) i z rysowaniem. Bardzo lubi też oglądać na YT filmiki Blippiego ;).

Śpi coraz lepiej, ewidentnie minęła ta faza z budzeniem się o północy czy o drugiej w nocy i niespaniem przez kolejne kilka godzin. W tym miesiącu zdarzyło się dosłownie dwa razy, za pierwszym razem bo miał zły sen, a za drugim razem pod naszymi oknami koty postanowiły sobie urządzić bójkę i były takie odgłosy, że Mały Książę kompletnie się rozbudził, więc bawiliśmy się do piątej rano. ;)

Losowe rzeczy, które mi się jeszcze przypomniały tuż przed publikacją postu:

Na podwórku często bawi się z trochę młodszą dziewczynką. 

Bardzo lubi robić zdjęcia :)).
Do rysowania i pisania używa wciąż obydwu rąk, chociaż mam wrażenie, że lekko preferuje prawą.
Robimy małe podchody z nocnikiem, ale jest na to jeszcze za wcześnie.  
Ma tyle energii...! Nie wiem skąd, doprawdy, ale jest po prostu wulkanem energii.
Wciąż ma jedną drzemkę w ciągu dnia, która trwa od 45minut do 2,5h.


Przykładowe rysunki:

Samochód:

Jabłko:

Tata:

Purple titi uuuhu - czyli fioletowy ptak-sowa


I kilka (tym razem dosłownie kilka) innych zdjęć:





Thursday, July 6, 2017

Myśli roztrzepane

Lato, lipiec, dzień powszedni. Jest upał, aczkolwiek nasz balkon ma dach, więc jest ładnie zacieniony; na bardzo delikatnym wietrze leniwie poruszają się liście naszego rododendrona . Przez cały dzień grają cykady, cyk cyk cyk cyk cyk, cykając swoje rozkoszne, miłosne piosenki... czasami towarzyszą im ptaki oraz ciche szumienie klimatyzacji. Jest wakacyjnie, leniwie, przyjemnie.

12:00! Ludzie wracają do domów, otwierają się okna, balkony, słychać szczęk naczyń, sztućców, a kilkanaście minut później gwar rozmów i dzwonienie widelców uderzających delikatnie o talerze. Dużo ludzi je na balkonach! Mój mąż też wraca z pracy, 12:15-12:20 pojawia się w drzwiach i kolejne półtorej godziny spędzamy razem, leniwie jedząc lunch (w gorące lato najlepiej sprawdzają się nam zimne sałatki na bazie makaronu) i oglądając serial.

Uwielbiam tą rzeczywistość z południa Francji, to jest jedno z tych wspomnień, które sprawiają, że teraz, będąc w Polsce, tęsknię za Francją bardzo, bardzo. :)