Sunday, January 22, 2017

Friday, January 20, 2017

Zawaliłam. (Ale się poprawię)

Poległam, pierwszy raz zawaliłam notkę klubową. Ba, zawaliłam również swoje własne notki - nie ma podsumowania 22 i 23 miesięcy Małego Księcia, a przecież za dwa dni będzie miał już dwa latka!

Bardzo szary ten grudzień i styczeń. Pełen chorób - w sumie jak polegliśmy pierwszy raz czwartego grudnia - tak od tego czasu ciągle coś i chorujemy wszyscy na zmianę. Jedyna pociecha w tym wszystkim jest taka, że mój Mały Książę znosi to najlepiej i najlżej. Jelitówkę miał tylko niecałe dwa dni, podczas gdy mój Francuz męczył się tydzień, a ja prawie 10 dni. Potem było zapalenie gardła, które przeszliśmy wszyscy, ja najmocniej, jak zwykle, Mały Książę najkrócej i najlżej… W Święta jeszcze byliśmy chorzy. I jeszcze wizyta na SORze z moim karkiem, tuż przed, kiedy to nie mogłam się ruszyć i płakałam z bólu. Po Świętach przez dwa dni byliśmy wszyscy zdrowi, po czym Francuz zaczął się źle czuć i się posypało - w Nowy Rok zachorowałam ja, a potem Mały Książę przez dwa dni miał gorączkę. Francuz wyzdrowiał, Mały Książę też, a mnie do tej pory kaszel trzyma.

I znowu zaczyna mnie coś drapać w gardle… Ech. Francuza też. Mały Książę pokichuje… Obyśmy tym razem wyszli z tego obronną ręką, bo mam już dosyć chorób.

Dosyć.

Dodatkowo - styczeń, urodziny zaraz - no po prostu nie jestem w stanie NIE wspominać. Mam chyba tamte dni niemalże wytatuowane w mózgu, z taką dokładnością pamiętam większość rzeczy. I tak losowo co chwila coś mi się przypomina, coś mam na myśli. Z tamtego stycznia w szpitalu. Widok z okna z sali 209. Tatuaż - jaskółki na karku - mojej ulubionej położnej, która codziennie pytała mnie “does it hurt when you faire pipi”, “do you have mouches in front of your eyes”. Widok z sali 215. Moment, w którym mogłam odpowiedzieć pozytywnie na pytanie czy boli mnie głowa. Na szczęście przeszło, po paracetamolu i po łagodnym środku uspokajającym. Ten moment, kiedy wiedziałam, że jest już źle zanim dr #Lol mi to powiedział.

Dwa lata temu o tej porze byłam już na porodówce… Najdłuższy tydzień w moim życiu.

I tak wspaniały rezultat tego wszystkiego - mój ukochany Mały Książę. Każdego dnia kiedy słyszę różne wcześniaczo-szpitalne historie dziękuję zrządzeniu losu, które sprawiło, że rodziłam we Francji, a nie w Polsce. Że potoczyło się wszystko w ten, a nie w inny sposób. Że faktycznie byłam w szpitalu od kiedy zaczęło być źle - aż do końca, aż do kiedy było relatywnie dobrze. Że Mały Książę dostał sterydy, bez czekania, bez wahania, najpierw dwie dawki w 29 tygodniu, potem kolejne dwie w 31.

Chaotyczny ten post, bo moje myśli są chaotycznie, skaczę od jednego momentu w czasie do drugiego… Traumatyczny był styczeń dwa lata temu. DWA LATA TEMU. Tak dużo czasu, a tak krótko jednocześnie. Tyle się zmieniło!

O, przez te wszystkie choroby nie napisałam nawet notki podsumowującej rok. I nie zrobiłam paru innych rzeczy, na których mi zależało… Muszę nadgonić, szybciutko, pędem. Wcisnąć te rzeczy między-pomiędzy i działać.

Cały czas brakuje w Naszej Historii/Miesiącach Małego Księcia - pierwszych dwóch miesięcy. Pobytu w NICU w Nicei, pobytu na neonatologii w Cannes. Ten moment, kiedy przyszliśmy do Małego Księcia, a tam cudowna niespodzianka, brak inkubatorka, a Mały Książę leży w łóżeczku! Ach. Wspaniałe momenty. Słodko-gorzkie, bo musiałam go wieczorem zostawiać i wracać. Od tamtej pory nie znoszę zmierzchu, wieczorów - za każdym razem kiedy wracaliśmy ze szpitala wieczorem, bo musiałam się stawić w domu, by pielęgniarka zrobiła mi zastrzyk… Ten zapadający zmierzch za oknami samochodu, moje łzy… A potem wieczór taki dziwny, oderwany od wszystkiego, kiedy to starałam się odpompować tak wiele mleka jak tylko się da.. I obowiązkowy telefon o północy, by przed spaniem dowiedzieć się jak się czuje moje maleństwo. I następny, o szóstej rano.

Ale, ale, rozpędzam się, a to przecież zasługuje na osobną notkę. Tak. Będzie. Już po urodzinach :).

Wszystko nadrobię. Obiecuję. :)

A linki do Naszej Historii są tutaj: http://buszujacwefrancji.blogspot.fr/2015/01/nasza-historia.html