Tuesday, May 3, 2016

Piętnaście miesięcy Małego Księcia

2016-04-22


Wiek urodzeniowy: 15 miesięcy
Wiek korygowany: 13 miesięcy

Wzrost i waga: dopiero czwartego maja mamy check up u neonatologa (ach te terminy w PL!, zapisywałam się jeszcze w marcu...), ale jeśli wierzyć naszej domowej miarce to nasz Mały Książę ma już trochę ponad 76cm i waży 10,5kg

Z nowości: mamy PESEL :) (I Francuz Tatuś też dostał PESEL).

W zeszłym miesiącu reagował tylko na angielskie pytanie "how big you are", teraz reaguje też na polską wersję :). Generalnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o język, to największy kontakt ma z angielskim i polskim, z francuskim nieco mniejszy. Po angielsku rozmawiamy w domu (ja i Francuz) oraz dwa razy w tygodniu chodzimy na angielską grupę; po polsku mówi do niego cały czas moja Mama i wszyscy inni ;), a z francuskim ma styczność głównie na grupach, bo Tatuś w sumie nie bardzo ma kiedy do niego mówić w tym języku. Czasami sobie śpiewamy francuskie piosenki. :) Zauważyliśmy (głównie ja i moja Mama), że bardzo się ożywa kiedy słyszy język angielski używany przez innych ludzi.

Słowa, które wymawia są mieszane. W tym miesiącu zdecydowanie króluje MAMA. Na Tatę woła czasami "Tata", czasami "Dadi", nie wiem od czego to zależy. Zaraz potem, najczęstsze słowa to... "am am". A głodny jest ostatnio prawie cały czas! Kolejnym dominującym obecnie słowem jest "daj". Zdecydowanie zmniejszyła się intensywność "cat", pojawił się "dog". Kiedy moja Mama narzekała, że jej ręce są zimne - Mały Książę grzecznie po niej powtórzył "zimne". Zaczął robić "vrooom" podczas zabawy samochodzikami oraz woła "hi!" na spacerach do wszystkich ptaszków i piesków :). Ach, i jeszcze zapytany jak robi konik - kląska tak jak konik robi kopytkami. Mam jednak wrażenie, że tak się skoncentrował na chodzeniu, że mówienie na razie poszło trochę w odstawkę.

9 kwietnia Mały Książę zaczął chodzić ;). Ot tak po prostu, wyrwał się z ramion Tatusia i przybiegł do mnie. Uwielbia to i uwielbia być za chodzenie chwalony ;), ale też przeuroczo się złości jeśli upadnie. Także teraz chodzimy często za rączkę - jeszcze nie na duże dystanse, no, ale! :) Nie od razu Rzym zbudowano. A Mały Książę chciałby chodzić cały czas i wózek to aktualnie niemalże wróg numer jeden ;).

Często też staje opierając się na stopach i dłoniach, po czym głowę wkłada między ręce i ogląda sobie świat do góry nogami. Sprawia mu to dużo frajdy :).

Po schodach do góry umie wejść (trzymany za rączki) bezbłędnie, ba, nawet robi kroki jak dorosły, jedna noga na jeden stopień. Schodzenie to zupełnie inna bajka i nie ma pojęcia o co w niej chodzi.

Nie ma najmniejszego problemu z kucaniem albo schylaniem się by dosięgnąć do zabawki, która jest na podłodze.

Zaczyna jeść sam łyżeczką, coraz sprawniej mu wychodzi nabieranie i celowanie do buzi, chociaż często zdarza mu się w trakcie przenoszenia jedzenia łyżeczkę obrócić ;). Zaczął sam jeść kanapki (odważyliśmy się mu dać większy kawałek chlebka z serkiem, a nie jak dotąd, podziubany na malutkie kawałki - i okazało się, że idzie mu całkiem nieźle). Zaczyna też pić sam z normalnego kubeczka. Jeszcze się trochę oblewa - ale jest coraz lepiej. Ćwiczymy :)))

Daje buzi! Kiedy go prosimy i kiedy go nie prosimy czasami też! I jest to cudownie urocze. Rzuca mi się na szyję, żeby się przytulić, a ja się rozpływam z miłości :). Potrafi podejść do mnie albo do Taty i przytulić się czule głaszcząc równocześnie swoją "ofiarę" po obydwu policzkach. Albo po prostu bierze czyjąś twarz w dłonie (najczęściej moją) i wtedy daje buzi. Uwielbiam, rozpływam się :).

Jeśli chodzi o jedzenie - to wciąż nie mam dobrze tego opracowanego. We Francji mieliśmy lepszy plan dnia, Francuz był w domu codziennie między 12 a 14, razem jedliśmy lunch, Mały Książę też. Teraz w tych godzinach Francuz jest w pracy i czas lunchu nam się kompletnie rozmywa.

Wciąż głównym jego pożywieniem jest moje mleko - a ostatnio mamy dni "niemowlęce", mógłby jeść i ssać cały czas, wraca do mnie co pół godziny albo i częściej, podczas zabawy, żeby się na trochę przykleić do sutka :). A poza tym, przykładowo, jemy tak:

Śniadanie: owoce (najczęściej pół banana i trochę truskawek, lub banan i mango) zmiksowane z serkiem Rolmlecz, a potem mała kanapka z czymś - czasami całość zamiennie z kaszką ryżową lub muffinkami.

II śniadanie: deserek czekoladowy, jogurt morelowy albo owocki z tubki

Obiad: no i tu właśnie kulejemy. Jak Babcia ugotuje nam zupkę to jemy zupkę, a jak nie - to trochę jakieś losowe rzeczy. Muszę jeszcze popracować nad tym planem dnia. Moja Mama proponuje mi korzystanie ze słoiczków - no i sama nie wiem, może się w końcu ugnę...

Podwieczorek: kaszka czekoladowa lub herbatnikowa - do picia. Te polskie mają tylko 200ml, francuskie miały 250ml, a jego ulubiona była o smaku pain au chocolat. Zdarza mu się również zjeść batonik dla dzieci, czekoladowy - tylko tu musimy zawsze zwracać uwage na cukier, bo chociaż tego cukru w batoniku nie jest dużo - 10g, to jednak jest. A potem Mały Książę dostaje takiego kopa energetycznego, że szaleje. Dlatego ostatnia godzina, o której może zjeść batonik to 17, jeśli zje później to kiepsko wygląda chodzenie spać o normalnej porze :).


Kolacja: zazwyczaj je to samo co my, tylko oczywiście w mniejszych ilościach. Dzisiaj na przykład jedliśmy na kolację sałatki - feta z oliwkami i pomidorkami cherry oraz mozzarelka z pomidorkami i pesto. Mały Książę dostał głównie mozzarelkę z pomidorkami koktajlowymi (bez pesto). Zdarza się też, że zaśnie wcześniej niż jemy kolację - ale to nie ma dla niego dużego znaczenia, wieczorem jest i tak nastawiony głównie na mleko, więc kolacją bardziej się bawi niż ją je ;).

Także: obiady do poprawki. To kwestia poprawnej organizacji.

Uparcie próbuje założyć sobie sam skarpetki - ale jeszcze mu to nie wychodzi, chociaż próbuje rozciągać skarpetkę to ma problem z wcelowaniem stopą w dziurkę :). Za to zdejmowanie skarpetek - pierwsza klasa ;). Potrafi też sobie zdjąć body, jeśli mu rozepniemy w kroku. Po wysuszeniu sam też zdejmuje z siebie ręcznik-ponczo :). Opanował również zdejmowanie pieluszki do tego stopnia, że przerzuciliśmy się już tylko i wyłącznie na pieluchomajtki - w tej chwili kupujemy Pampers Premium Care w rozmiarze 5 albo Baby Dry w rozmiarze 4+.

Za to świetnie się sam czesze (a także mnie czy też Babcię) oraz używa pilniczka (trochę na niby, ale wie doskonale do czego to służy i próbuje imitować :) ). Zęby myje sam, ale tak to lubi, że płacze jak zabieram mu szczoteczkę - więc zaczęłam sama mu szczotkować, a kiedy mija czas to chowając szczoteczkę rozpraszam go szybko inną zabawką.

 Macha "papa" i czasami na cześć. Podaje rączkę na cześć (ale nie każdemu) oraz przybija piątkę. :) Uczymy się robić żółwika. Bardzo lubi granie w łapki "si si my baby" - sam nie gra, ale wystawia rączki i cieszy się jak ja gram o jego rączki.

Jeśli chodzi o zabawy - wciąż klocki nie są jego mocną stroną, zwłaszcza, że Ciocia Amie nauczyła go ostatnio jak fajnie się klocki... rozrzuca ;), zamiast układać :P. Czasami złączy dwa klocki (mega blocks), ale nie bawi go to. Bardzo lubi samochodziki - ma samochodziki Duplo i samochodzik Oball, a w tym tygodniu przyjedzie do nas jeszcze garaż Tut Tut i trzy samochodziki Tut Tut :). Jeździ nimi i robi vrooom vrooom. :). Lubi też przewracać swój skuter, po czym używa koła jako kierownicy.

Naśladuje rozmowy telefoniczne :D. Od kiedy jesteśmy w Polsce to zdecydowanie rzadziej używamy FaceTime, a częściej w użyciu jest telefon. Mały Książę podpatrzył i teraz często używa pilotów jako telefonów, również swojego telefonu, ale też czasami losowych rzeczy - przykłada je do ucha i imituje całą rozmowę, łącznie z czekaniem aż jego fikcyjny rozmówca coś mu odpowie ;).

Potrafi pokazać gdzie są oczka, nosek, buzia, ale na razie to wszystko. Za to reaguje na to pytanie zarówno kiedy pytamy po angielsku jak i po polsku. I potrafi je pokazać nie tylko na sobie, ale też na ludziach oraz na zwierzątkach w książkach.

Ma problem z puzzlami - niezbyt dobrze mu idzie dopasowywanie kształtów.

Wciąż ulubioną aktywnością jest rysowanie, zwłaszcza w wannie (bo wygodniej niż na kartce).

Kiedy się przewróci i uderzy o coś - to natychmiast nam pokazuje gdzie się uderzył i o co.

Przez kilka dni przejawiał dziwne zachowanie - mianowicie udawał, że się uderzył i pokazywał nam coś, co nie miało miejsca, albo też siadał i specjalnie się lekko uderzał, po czym przychodził się poskarżyć, że się uderzył. Czasami też po prostu wskazywał, że boli główka (co doprowadziło mnie trochę do paniki) - ale na szczęście trwało to tylko kilka dni i mu przeszło :).

Zaczął lubić pluszaki - ostatnio w Ikei sam sobie wziął z półki pluszowego pieska i tak go przytulał, że po prostu musieliśmy go wziąć. Teraz go przytula za każdym razem kiedy go zobaczy. Wszystkie pluszaki oraz swoją lalkę również namiętnie karmi różnymi rzeczami, także swoją kaszką ;).

Jeśli chodzi o spanie, to bez zmian. Wstaje rano o 6:00 - 7:00, pierwszą drzemkę ma około 9:00 - 10:00 (więc na grupach jest jak śnięta ryba) - ostatnimi dniami chyba się a drzemka przesunęła trochę bliżej 10:00 - 11:00 (oby). Druga drzemka jest około 13:00 - 14:00. Pomiędzy 18 a 19 kąpiel, a pomiędzy 19 i 20 już śpi. :)

Wyszedł mu kolejny ząbek na dole oraz wciąż wychodzą i nie mogą wyjść górne kiełki...! Ale może już niedługo. Także stan na chwilę obecną: zębów osiem i dwa w "przygotowaniu". Gryziemy wszystko co się da i co się nie da, bo dziąsła swędzą. Biedny.

***

Jestem przekonana, że jeszcze o czymś nie pamiętam ;), no, ale - no nie pamiętam!

A, jeśli chodzi o lustro, to dalej tak samo lubi robić minki i machać do siebie w lustrze, to się nie zmieniło. Bez problemu też patrzy na nas przez lustro, niezależnie od tego czy widzi nas obok siebie czy nie. Ale to w sumie robi od tak dawna, że nawet nie pamiętam od kiedy. Co jest nowością to to, że zaczął też znajdywać inne powierzchnie, które odbijają jego wizerunek - i tak na przykład, ostatnio miał dużo frajdy, kiedy zobaczył swoją (zniekształconą) twarz w pokrywce patelni czy też w zabawkowym lusterku z folii. Śmiał się z tego w głos.

Ok, więcej nie pamiętam, ale jest po pierwszej w nocy , moi chłopcy już śpią, a ja biegnę do nich dołączyć. :)






2 comments:

  1. Zakochałam się normalnie. A to przedostatnie zdjęcie... cudo. No i gratuluję pierwszych kroczków. Niesamowita radość, co nie?

    ReplyDelete
    Replies
    1. To prawda, niesamowita radość :D <3 Dziękuję :))))

      Delete