Sunday, November 8, 2015

Dziewięć miesięcy Małego Księcia

2015-11-08
Nie mogę się nadziwić jak szybko mija czas od kiedy wszystko kręci się dookoła Małego Księcia. Dopiero co minęło dziewięć miesięcy, a już jesteśmy w połowie drogi do dziesiątego! Znowu się spóźniam z moją podsumowującą notką :).

2015-10-22, czwartek
W tym miesiącu dziewięć miesięcy zbiegło się z trzydziestym dziewiątym tygodniem :)


Wiek urodzeniowy: 9 miesięcy (39 tygodni)
Wiek korygowany: 7 miesięcy (31 tygodni)

Wzrost: 68,5cm
Waga: 8250g

Ubranka: bez zmian: 71 i 74. Piżamki 71, ale body 74 :)

Pieluszki: Pampers Baby Dry nr 4

Wygląd: oczy ma nasz Mały Książę iście magiczne ;). Bazowy kolor to szary. Dookoła źrenicy ma bursztynowe pierścienie, a od zewnętrznej strony - zielone. Zależnie od światła jeden z tych dwóch dodatkowych kolorów jest bardziej widoczny niż inny, dzięki czemu kolor za prawie każdym razem wydaje się inny. Kolor włosów chyba się ustabilizował już na dość jasnym poziomie.

Umiejętności: mowa na razie jest na podobnym poziomie jak w zeszłym tygodniu, z wyraźnych słów mamy "mama", "dada", "baba", "am am", "anana" (banan). Do tego doszło "tata", "dzidzi" i jeszcze parę zbitek, "nyny" na przykład, ale nie jestem pewna znaczenia ;). Czasami widać, że bardzo próbuje się z nami porozumieć czy też coś przekazać i bardzo wyraźnie i uparcie powtarza pewne zbitki (zwłaszcza do Taty) i bardzo się na tym skupia i jest bardzo sfrustrowany, kiedy Tata go nie rozumie.

Wciąż reaguje na imię, chociaż są takie momenty, w których jest bardzo na czymś skupiony (na przykład na jakiejś zabawce) i wtedy puszcza wołanie mimo uszu. Ale - kiedy porusza się po pokoju i zaczyna wędrować w "niebezpieczne" rejony, na przykład kieruje się do przedpokoju - wołam go, mówię "chodź do mnie", a Mały Książę grzecznie zawraca i przyraczkowuje do mnie. ;)

Właśnie - raczkowanie. Nie podnosi brzuszka w 100 procentach, ale się stara. Porusza się jednak bardzo szybko, odpychając się równocześnie rączkami i nóżkami oraz próbując podnosząc brzuszek. Łapie się wszystkiego czego tylko może szukając podpory do wstawania - ale najpierw testuje przyczepność. I tak na przykład, zanim spróbował wstać trzymając się nogi od stołu, najpierw przez kilkanaście minut przesuwał dłonie po powierzchni nogi, sprawdzał tarcie, przyczepność, potem na próbę podnosił się odrobinę, na ułamki sekund, zanim spróbował wstać. Zanim wejdzie (wpełźnie) w nowe miejsce, które jest inne od tych, które zna - to również bardzo skrupulatnie bada fakturę podłogi, przesuwa dłońmi po powierzchni, sprawdza jaka jest w dotyku, czy da się złapać, jaki wydaje dźwięk itd itp. Urocze :).

Siedzi sam już od dawna, wstaje podciągając się na różnych rzeczach, a dzięki Justynie z Wcześniak i co dalej i jej wskazówce - Mały Książę nauczył się siadać sam i teraz już jest w tym ekspertem :).

Bardzo rwie się do chodzenia i jest przeszczęśliwy, kiedy ktoś go złapie za rączki, żeby mógł pochodzić. Jego ulubioną zabawką jest takie coś:

http://www.amazon.fr/Vtech-Jouet-1er-Age-Trotteur/dp/B00QFKMW1Y

Uwielbia przy tym stać i bawić się wszystkim po kolei. A kiedy chce pochodzić wówczas (oczywiście cały czas pod moją opieką) łapie się za zielony uchwyt i pcha zabawkę przed sobą. :)

Drugą ulubioną zabawką jest sorter Fisher Price:

Wyjmuje klocki z pudełka, wkłada je sobie z powrotem, wyjmuje... Kiedy zamknę żółte wieczko, próbuje wkładać klocki do środka, ale jeszcze tak sobie mu to wychodzi. Na razie umie włożyć kółeczko i czasami kwadrat. Jego ulubionym klockiem jest pomarańczowa gwiazdka - i mam wrażenie, że pomarańczowy to jego ulubiony kolor, bo po rzeczy właśnie w tym kolorze najchętniej sięga.

Nocami śpi z nami. Zasypia około 20:00 i śpi aż do 7:30 (jeśli obudzi go budzik) albo do prawie 9:00, jeśli Tatuś wstanie przed budzikiem i go wyłączy na czas :). W ciągu dnia ma już tylko dwie drzemki - jedna około 11:30, krótsza, trwa około 30-40 minut. Druga, już dłuższa, około 15:00 - trwa od dwóch do trzech godzin :). Gorzej, że od kiedy nie śpi w kokonie to te drzemki z reguły odbywają się na mnie ;), więc i tak nie bardzo mogę cokolwiek w tym czasie zrobić. Próbujemy nauczyć go tego, żeby spał sam w swojej "bazie" jak to nazywa moja Mama :), na razie średnio nam to wychodzi, aczkolwiek w tej chwili właśnie tam śpi! :)

Jedzenie - jeszcze zanim urodziłam dziecko wydawało mi się, że BLW będzie dla mnie naturalnym wyborem. Kupiłam sobie książki na temat, książki z przepisami również... A potem urodził się Mały Książę. Dwa miesiące przed czasem. A potem był siódmy kwiecień, dzień, w którym Mały Książę zakrztusił się swoim lekarstwem i zapadł w miniśpiączkę, dzień, w którym w panice po raz pierwszy jechaliśmy na ER. I potem już bałam się mu dawać cokolwiek. Francuz też. Od czasu do czasu próbujemy, ale jest to dla nas tak okropnym stresem, że te próby są krótkie i kończą się łyżeczką ;). Ale, niedawno Mały Książę zgarnął Tatusiowi kanapkę z talerza - z fetą i pomidorem. I zanim mu zdążyliśmy zabrać to ją pożarł ;). 

Kilka razy spróbował osobno plasterka pomidora - bardzo mu pomidory smakują. I wszystkie sosy na bazie pomidorów (u nas na stole pomidor gości niemalże codziennie, bo uwielbiamy pomidory). Ale generalnie rzecz biorąc za bardzo się boimy na razie, więc Mały Książę je łyżeczką. I w meshowych feederach też. Wciąż jednak jego głównym pożywieniem jest moje mleko.

Dalej nie jest zainteresowany telewizją, chociaż logo TVN przyciąga jego uwagę za każdym razem. Kiedy włączamy kreskówki (dla nas, bo mimo, iż jesteśmy dorośli, to lubimy kreskówki, oboje z Francuzem uwielbiamy My Little Pony, oglądamy też Tygryska Daniela, który wiele może nauczyć nie tylko dzieci, ale też rodziców) to patrzy się przez minutę, a potem wraca do zabawy.

Ulubione wiersze to wciąż Lokomotywa i Żuk. Bańki zaczął łapać wszędzie, a nie tylko rozpryskiwać je na mojej twarzy :).

Ach, z innych rzeczy - wciąż wszystko wkłada do buzi. Pokazuje palcem wskazującym czego chce oraz często używa palca wskazującego do wciskania klawiszy na różnych zabawkach - zauważyłam, że w ten sposób kopiuje to jak ja trzymam dłoń podczas obsługiwania telefonu - tak samo układa wszystkie palce :). Potrafi podnieść z ziemi nawet najmniejsze okruszki, więc iRoomba przelatuje przez pokój codziennie rano, zanim wstaniemy i rozwiniemy matę do zabawy :).

Prawie nigdy nie jest sam. Zdarza się, bardzo rzadko, że zostawiam go na chwilę samego (wówczas zamykam kojec, który normalnie jest otwarty, żeby Mały Książę mógł wchodzić i wychodzić kiedy chce), żeby skoczyć do łazienki, ale nawet wtedy zostawiam z nim ipada i moją Mamę na FaceTime, żeby mogła do niego mówić i go obserwować :).

A nasz salon, o, sorry, w sumie pokój dziecinny ;))), zmienia się bardzo żywiołowo i w tej chwili wygląda tak:


Z kanapy zrezygnowaliśmy zupełnie, zwłaszcza, że i tak z niej nie korzystaliśmy. Małe łóżeczko Małego Księcia zastąpiliśmy kojcem - bazą. W ciągu dnia na dywanach rozkładamy matę Dwinguler o imponującej wielkości 2,3m x 1,4m (i 1,5cm grubości). Po lewej stronie kojca stoi bujany fotel, na którym karmię mojego małego głodomora, a po prawej stronie jest mój kojec ;), w którym nagrywam filmy na YouTube ;) - jest odgrodzony, ponieważ gniazdka znajdują się na poziomie podłogi i ponieważ przypadkowo różne elementy mogą mi tam spaść - koraliki, kawałki modeliny - różnie się dzieje. Na wszelki wypadek w tymże kąciku używam nawet innych kapci, żeby niczego nie przenieść na plac zabaw Małego Księcia. Zupełnie po lewej stronie jest nasz skromny kącik komputerowy. Po drugiej stronie pokoju jest stół do przewijania, szafa Małego Księcia, oraz stół, przy którym stoi również krzesełko Małego Księcia, a także, oczywiście, regały z książkami oraz zabawkami ;).

To tyle na dzisiaj - zwłaszcza, że chcemy wykorzystać piękną listopadową pogodę i ciepły dzień (24 stopnie) i pójdziemy na spacer nad morze :). Do zobaczenia! :)

PS. Ach, zapomniałabym. Bardzo wyraźnie okazuje złość i frustracje. Złości się, kiedy kończy się jedzenie, które mu smakuje. Złości się, kiedy Tata trzymając go chce usiąść przy komputerze - już wie, że będzie tam się nudził i bardzo wyraźnie okazuje, że tego nie chce ;).

Coraz lepiej nam wychodzi organizacja dnia :).

PS2. (Ciężko mi się oderwać od pisania) Mały Książę jest bardzo, ale to bardzo radosnym i pozytywnym dzieckiem, większość czasu się uśmiecha, śmieje - widać po nim, że jest szczęśliwy. W domu jest z reguły bardzo dobra i pozytywna atmosfera, co się odbija na naszym synku :). Ale - był taki jeden dzień, kiedy to napięcie było duże, sprzeczka wisiała w powietrzu - Mały Książę wówczas nie potrafił zrozumieć co się właściwie dzieje - wodził wzrokiem pomiędzy mną i Francuzem i wręcz widać było wysiłek na jego twarzy, żeby zrozumieć o co chodzi! Na szczęście czas sprzeczki minął błyskawicznie, w końcu to było tylko głupiutkie nieporozumienie - i dalej wszyscy cieszymy się naszą codziennością, bliskością i szczęściem :).

PS3. I jeszcze! Mały Książę pije z kubeczka typu Dojdy oraz ma też nowy kubeczek z rurką, z którą świetnie sobie radzi :).

No comments:

Post a Comment